Zygmunt Krzystanek
Z DZIEJÓW PARAFII
OD KS. PIOTRA SZCZEPAŃCZYKA DO KS. ZYGMUNTA BORATYŃSKEGO
Zapraszamy do przeczytania artykułu
Pana Zygmunta Krzystanka
Artykuł ukazał się w Nr 10 miesięcznika NATANAEL
Zbliżając się do bardziej współczesnych dziejów naszej parafii spróbujemy poznać, w miarę możliwości, kapłanów następujących po ks. Mateuszu Klubie - kapłaństwa chlubie.
Otóż jego następcą był ks. Piotr Szczepańczyk, który sprawował tu posługę proboszcza przez 16 lat, od 1887 do 1903 r. Tego kapłana poznał już w okresie dziecięcym Andrzej Derejski, ale o nim poematu nie napisał.
W kościele znajduje się pomniczek z godłami kapłańskimi, z napisem:
DOM
Ś+P
X. PIOTR SZCZEPAŃCZYK
od 1887 – 1903 r. proboszcz Jerzmanowski
przeżywszy lat 60 zm. dn. 20 VI 1903 r.
Pomniczek z godłami kapłańskimi ks. Piotra Szczepańczyka
znajdujący się w jerzmanowickim kościele
Ten proboszcz został pochowany w murowanym grobowcu w Jerzmanowicach.
Kolejnym proboszczem krótko, tylko trzy lata - od 1903 do 1906 r. - był ks. Wojciech Kamiński.
Jego następcą został ks. Franciszek Nowakowski, który był proboszczem w Jerzmanowicach do 1911 r.
Czasy następnego kapłana, ks. Jana Garbusińskiego, od 1911 do 1917 r. opisał ówcześnie żyjący w Jerzmanowicach Józef Pogan w swojej powieści pt. „Na głodnym zgonie”. Były to czasy pierwszej wojny światowej, gdy cała ludność żyła w skrajnej biedzie. Jesienią 1914 r., gdy w skutek ofensywy armii rosyjskiej i ustępowania wojsk austriacko-węgierskich linia frontu zbliżała się do naszej parafii, proboszcz nieustannie nawoływał z ambony do pilnych omłotów zboża i jego ukrycia przed konfiskatą. To pomogło uchronić ludność przed śmiercią głodową. Autorowi ww. powieści utkwiła w pamięci atletyczna budowa proboszcza. Czasem, gdy ksiądz nie zdołał opanować emocji, zdarzały się przypadki nadużycia tej siły w stosunku do parafian. Miała także miejsce sytuacja, w której ksiądz proboszcz zaproponował godne pochowanie zmarłej nauczycielki ochronki w grobowcu ks. Szczepańczyka. Parafianie jednak uznali, że to nie uchodzi, aby ksiądz był pochowany razem z obcą kobietą.
Ks. Garbusiński przed 101 laty, 8 czerwca 1913 r., udzielił ślubu moim rodzicom – miało to miejsce jeszcze w zaborze rosyjskim, gdy była tu Gubernia Kielecka.
W 1917 r. przybył do naszej parafii nowy proboszcz, ks. Zygmunt Boratyński. Jego działalność została opisana przez Józefa Pogana w tej samej powieści pt. „Na głodnym zagonie”, w następujący sposób:
Na plebanii i w kościele wiele się zmieniło. Biskup zabrał gdzieś wielko-mocnego księdza, a przysłał innego. I właśnie małego, jakby wiedział, że tamtego się bali. Ten mały nie bił już nikogo, tylko słowami karcił. Był pracowity, rzutki i tak samo wszędzie zaprowadzał nowości: postarał się o nową złocistą lampę do kościoła, o lichtarze, o chorągwie, obrazy... W ogrodzie plebańskim zasadził wiele drzew owocowych, otoczył go wraz z plebanią nowym ogrodzeniem i wprowadził wiele ulepszeń. Założył też Kółko Rolnicze, Stowarzyszenie Młodzieży, a nawet bibliotekę parafialną. Pozyskał sobie miano wielkiego opiekuna parafii. Niektórzy wieśniacy sarkali, niektórzy zaś chwalili księdza i dawali pieniądze na „nowości”.
Ten opis świadczy dobitnie o tym, jak wspaniałym był Ks. Boratyński duszpasterzem, opiekunem i gospodarzem parafii, pomimo, że proboszczem był tu zaledwie dwa lata, do 1919 r. W tym czasie Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość. Nie tylko nasza parafia szczyci się ks. Zygmuntem Boratyńskim. Zasłynął on swoją wspaniałością również w swej nowej parafii, w Wawrzeńczycach (Gmina Igłomia- Wawrzeńczyce), gdzie był inicjatorem remontu kościoła, plebanii, cmentarza. Zaprowadził plantację kukurydzy i tytoniu, był jednym z założycieli Kasy Stefczyka. Został tam uznany za wybitną postać regionu wszech czasów, obok urodzonego w Igłomii Adama Chmielowskiego - św. Brata Alberta.
Metryka ślubu moich rodziców - jest wystawiona i podpisana przez
ks. Zygmunta Boratyńskiego w dniu 25 września 1918 r., gdy ta część
naszego kraju była jeszcze pod zaborem austriackim.
Ślubu - 8 czerwca 1913 r. - udzielił ks. Jan Garbusiński.
Uwagę zwracają imiona moich dziadków: Cyprian i Eufrozyna,
z domu Kozera (mieszkała obok kościoła).