Zygmunt Krzystanek
Z DZIEJÓW PARAFII
Ksiądz Mateusz Kluba – duchowieństwa chluba
Zapraszamy do przeczytania artykułu
Pana Zygmunta Krzystanka
Artykuł ukazał się w Nr 9 miesięcznika NATANAEL
W poprzednim numerze Natanaela pisałem o dziejach parafii w XVII w., które wplecione były w burzliwą historię naszej ojczyzny, już wówczas zwiastującą początek jej upadku. Dwa wieki później, w drugiej połowie XIX w., Polska już nie istniała, a nasza parafia od kilku dziesięcioleci znajdowała się w zaborze rosyjskim, na którego terenie konsekwentnie przeprowadzano rusyfikację.
W tych czasach nastąpił wielki przełom społeczny - zapowiedziane przez władze powstania styczniowego w 1863 r. uwłaszczenie włościan zastało zrealizowane przez władze carskie w 1864 r. Działanie to miało na celu odwrócenie uwagi chłopów od powstania i odciągnięcie ich od walki. Chłopi nie czuli się w owym czasie pełnoprawnymi obywatelami. Byli bowiem tylko użytkownikami ziemi, a nie jej właścicielami. Zmuszano ich do bezpłatnej pracy i danin na rzecz właściciela. Pańszczyzną było objętych ponad 80 % społeczeństwa. Władza sądownicza należała do właściciela, tylko mieszkańcy posiadłości królewskich (Jerzmanowice, Gotkowice) mogli dochodzić sprawiedliwości w Referendariach królewskich. Właściciel mógł sprzedać wieś wraz z jej mieszkańcami - chłopami przywiązanymi do ziemi, której nie byli właścicielami. Była to zatem de facto forma niewolnictwa. Położenie chłopów i samoświadomość tej sytuacji tłumaczy niewielki udział mieszkańców wsi w powstaniach narodowych. W styczniowym zrywie narodowym potwierdzony jest udział tylko jednego mieszkańca naszej gminy, mianowicie Jana Bieńczyka z Sąspowa.
Uwłaszczenie chłopów ziemią przez nich użytkowaną nastąpiło najwcześniej w zaborze pruskim - już w 1823 r., następnie w austriackim – w 1848 r. (Radwanowice czy Modlnica zatem wcześniej cieszyły się tym uwolnieniem), a dopiero 16 lat później – w 1864 r. w zaborze rosyjskim. Zmiany te dokonywały się na całym świecie – zniesienie niewolnictwa miało miejsce w USA w 1865 r., a w Brazylii dopiero w 1888 r.
Opisanym zmianom społecznym w Polce nie towarzyszyły zmiany polityczne.
W 1873 r. do naszej parafii przybył ks. Mateusz Kluba. Jego następca, ks. Piotr Szczepańczyk był tu od 1887 r. do 1903 r. z czego wynika, że ks. Mateusz był tu proboszczem przez 14 lat i dokończył budowę obecnie istniejącego kościoła. Trwała ona ponad pół wieku – od 1827 do 1884 r. Pamiątkowa tablica konsekracji kościoła z 1884 r. znajduje w ścianie świątyni.
Działalność duszpasterska, społeczna i oświatowa ks. Mateusza Kluby znalazła uznanie, wdzięczność i uwielbienie współczesnych parafian i następnych pokoleń. Dowodem tego jest poemat Andrzeja Derejskiego z 1933 r. pt. „Stara szkoła”, który został napisany prawie pół wieku po śmierci tego kapłana. Autor utworu, którego fragment zamieszczamy poniżej, urodził się w 1895 r. Zatem wiedzę o opisanych wydarzeniach czerpał z opowiadań swoich rodziców i innych parafian.
Dla jasności podaję objaśnienia niektórych informacji zawartych w tym wierszu. Otóż starą szkołą nazwano nieistniejący już budynek murowany, w którym kiedyś była karczma przykościelna, następnie szkoła, później remiza strażacka, a także sala kina objazdowego. Budynek ten nie istnieje już od wielu lat.
Wspomniany w wierszu Leon Półtorak był wówczas właścicielem dworu w Łazach. Na cmentarzu grzebalnym, który do lat czterdziestych ubiegłego stulecia zamiast ogrodzenia miał tylko ziemne obwałowanie, znajduje się ogrodzona kwatera rodziny Półtoraków. Prawdopodobnie są to najstarsze nagrobki na tym cmentarzu (z 1887 r.). Wymagają one gruntowej opieki.
Kwatery na cmentarzu byłych właścicieli dworu w Łazach
Jak wiadomo, ostatnim właścicielem dworu w Łazach, przed upaństwowieniem w 1945 r., była rodzina Truszkowskich. Dr Marceli Truszkowski, wybitny działacz społeczny i gospodarczy, zmarł w 1949 r. po powrocie z obozu jenieckiego. Spadkobiercy jego córek, Moniki i Krystyny (prof. paryskiej Sorbony) zwrócili się obecnie do wojewody małopolskiego o zwrot budynku, w którym znajduje się Schronisko Młodzieżowe.
Natomiast Józef Ostachowski (1883 - 1960) z Sułoszowej był wybitnym działaczem społeczno-politycznym. Po odbyciu służby wojskowej w carskiej armii w Kursku w latach 1905-1907, był aktywnym działaczem niepodległościowym, kilkakrotnie aresztowanym. Odwiedzał wiele wsi, również Jerzmanowice. W 1919 r. został posłem na sejm i wicemarszałkiem. W czasie okupacji organizował ruch ludowy.
Wspomniana w wierszu Ochrana była tajną policją carską.
Mam nadzieję, że ten artykuł przyczyni się do ocalenia od zapomnienia wspaniałego kapłana naszej parafii, ks. Mateusz Kluby, o którym pisał Andrzej Derejski.
Fragment wiersza pt. „Stara szkoła”.
Właśnie przybył do wioski ksiądz Mateusz Kluba
Dotąd jerzmanowskiego duchowieństwa chluba,
Który był synem chłopa i ze wsi pochodził
On na pierwszym zebraniu rolników przewodził
I wskazał im powody zubożenia wioski:
Karczma, próżniactwo i brak duszpasterzy troski
O moralne zasady wśród wiejskiego ludu!
Wy macie nastawienie, żeby czekać cudu
Na roli i w ogrodzie, spichlerzu i oborze!
Otóż cudów tych nie ma i być nie może,
Dopóki karczma będzie istnieć przy kościele,
Dopóki wśród was będą kieliszki czciciele
Dopóki się kultura we wsi nie rozwinie
I dopóki lenistwo wśród was nie zginie!
Od dzisiaj usuwamy karczmę z tego domu
I nie pozwolimy jej prowadzić nikomu
Choćbyśmy mieli nakaz od gubernatora!
Ja dokładnie tą sprawę omówiłem wczoraj
Z gronem światlejszych z naszej parafii osób
I na uzdrowienie wsi mam realny sposób.
Na zebranie wieśniaków w następną niedzielę
Z udziałem instruktorów przyszło osób wiele
Omówione zostały ważne wiadomości
O warzywach i zbożu wysokiej jakości,
O zwierzętach i drobiu nieznanej tu rasy,
O podziale przędziwa i wełny na klasy,
O narzędziach rolniczych do uprawy roli
I o nawozie sztucznym w kształcie ciemnej soli.
Takie i tym podobne rolnicze zebrania
Utrwaliły w wiśniakach słuszne przekonania,
Że posiadana przez nich ziemia, chociaż marna,
Może rodzić obfite warzywa i ziarna
Tylko po założeniu rolniczego koła.
Koło takie powstało i znów Stara Szkoła
Stała się środowiskiem życia kulturalnym.
Władze go nie uznały ośrodkiem legalnym
I choć składano protest do samego cara
Prześladowano członków, sypała się kara
Na zarząd, lecz wieśniacy trwali nieugięcie
Pracowali nad siły wytrwale, zawzięcie
Sprowadzając narzędzia z Krakowa,
Ziarno dobrych gatunków z okolic Miechowa,
Krowy, świnie i ptactwo z hodowli w Pilicy
I wełnodajne owce spod czeskiej granicy.
Zaraz się dały widzieć sukcesy na polu!
Zboża rosły obfite, bujne beż kąkolu,
Ogrody wydawały warzywa obfite
W sadach rosły owoce piękne, smakowite,
W oborach widać było żywioł rosły, zdrowy
Z dużymi wymionami tłuste rabe krowy
Oraz całkiem podobne do matek cielęta
A w kojcach gatunkowe kury i kurczęta.
Pojawiły się we wsi murowane domy
Kryte twardą dachówką, nie strzechą ze słomy,
Znikały powoli krymki, gunie lniane,
Noszono już ubrania z sukna i wełniane,
Słowem wieś w szybkim tempie stawała na nogi.
Los dotąd sprzyjający zmienił się na wrogi
Bo szanowany proboszcz nagle zachorował
I nie było nadziei wcale by wyzdrowiał,
Gdyż sprowadzony znachor ze wsi Gorenice
Kazał mieć w pogotowiu święconą gromnicę!
A pod oknem chorego wsadzić krzak jaśminu,
Bo takie było wówczas mniemanie wśród gminu,
Że kwiat ten wzmacnia siły i przywraca zdrowie
Tym razem nie sprawdziło się ludzkie przysłowie,
Ponieważ stan chorego pogarszał się stale,
Nie pomogły kwiaty, kliniki szpitale
Z najtroskliwszą opieką, jaką mają chorzy,
Nie pomogli słynni lekarze, doktorzy
I cenne ich zabiegi oraz drogie leki,
Bo chory proboszcz zamknął na zawsze powieki.
Po upływie dni czterech tej ciszy śmiertelnej
Rozkołysał się mocno wielki dzwon kościelny,
Który wzywał lud wierny, rano do kościoła
Niebawem wszystkie drogi wiodące do sioła ,
Wyglądały tak barwnie jak kwiaty na grzędzie
Bo już wszyscy wiedzieli, że dziś się odbędzie
Pogrzeb ukochanego przez ludzi plebana.
Młodzieńcy wystrojeni od samego rana,
W sukmany oraz czapki z pawimi piórami.
Stroili drogę przez wieś, lipy gałęziami,
Dziewczęta jak syreny piękne i rumiane
W gorsety krakowskie ubrane,
Przystrajały kwiatami pogrzebowe bramy
I portrety zmarłego oprawione w ramy,
Kobiety wiły wieńce z zieleni i kwiatów
Pięknych róż i lilii, jaśminu, bławatów
Mężczyźni urządzali na wozie wzniesienie
Na widoczne dla wszystkich trumny ustawienie,
Zaprzęgali do wozu cztery konie białe,
Przybrane w kir żałobny i uprząż krakowską
Ze słynną w okolicy modą jerzmanowską.
W południe jerzmanowskie społeczeństwo całe
Mężczyźni i kobiety oraz dzieci małe,
Wychodzili z kościoła przy odgłosie dzwonów
Z wielką liczbą sztandarów oraz feretronów,
Wszyscy ze łzami w oczach i sercem wzruszonym
Przyglądali się zwłokom na marach niesionych
Do przybranego w piękne wieńce karawanu
Na którym położono zaśniętego w Panu,
Szczątki wielkiego księdza Mateusza Kluby!
Teraz bez przygotowań i uprzedniej próby
Odbyło się tak piękne księdza pożegnanie,
Że widać było z niego, jakie przywiązanie
Ma lud do prawdziwego pasterza- kapłana!
Pochód, na który ludność czekała od rana
Ruszył teraz w kierunku Królewskiej Kaplicy
Gdzie już krewni i orszak z księdza okolicy
Czekali na przyjęcie prochów umarłego.
A lubiany przez księdza organista wiejski
Nazywany powszechnie Tomeczek Derejski,
Z Leonem Półtorakiem dziedzicem na czele,
Kończyli już błagalne -żałobne śpiewanie:
„Wieczny pokój racz mu dać Dobry Jezu Panie!”
Szybki rozwój rolnictwa wsi Jerzmanowice
Zaciekawił ogromnie dalsze okolice.
Stąd w dni wolne od pracy święta i niedziele
Przybywało do wioski gospodarzy wiele
Po zasięgnięcie porad Rolniczego Koła,
Gdzie nabywali także nasiona i zioła,
Niespotykanej dotąd u siebie jakości,
Raz przybyli do Koła w charakterze gości
Dwaj młodzieńcy z sąsiedniej Sułoszowej wioski
Jeden instruktor rolny, drugi Ostachowski,
Którzy odbyli dłuższą z zarządem odprawę,
Niby to omawiali ważną, rolną sprawę.
Było to już dziesięć lat po księdza pogrzebie.
Ledwie zorze poranne zabłysły na niebie
Gdy we wsi się zjawiła z Olkusza Ochrana
Działalność, której była wszystkim dobrze znana
To też powstało wielkie zaniepokojenie!
Ludzie zbudzeni ze snu chodzili jak cienie,
Około swoich domów, albo po oborze,
Niektórzy uciekali do lasu lub w zboże!
Po południu zwołano całej wsi zebranie
Na którym mówił tłumacz, tak kończył zdanie:
„Podajemy wam dzisiaj to do wiadomości,
Byście wszyscy wiedzieli, do jakiej godności
Podniesiona została wasza wieś bogata
Choć dobrze o tym wiemy, że pies po niej lata
I dużo zwolenników wśród chłopów posoada.
Narada z Ostachowskim dużo o tym gada!
Niech buntowszczyki wiedzą, ze im nie pomoże
Chowanie się do lasu albo w gęste zboże,
Bo i tam ich dosięgnie zasłużona kara,
W myśl statutów rządowych i ukazów cara!
Car nie chce, by wieś wasza grzęzła dalej w smołę
Więc zamyka wam Koło, a daje wam szkołę!
I tak w onym budynku zwanym Stara Szkoła
Powstała na wsi polskiej czysto ruska szkoła.
1933 r. A. Derejski